.
Emo
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum . Strona Główna
->
Muzyka
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Forum
----------------
Sprawy forum
Użytkownicy
Emo
----------------
Styl
Muzyka
Wydarzenia
Offtop
Inne
----------------
Muzyka...
Wydarzenia
Spam
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Nineve
Wysłany: Nie 21:59, 31 Sty 2010
Temat postu:
Bardzo interesujące, to prawda... Tak, ale to forum pnie się w górę!
DropDead
Wysłany: Pią 19:32, 15 Maj 2009
Temat postu:
raz, a porządnie. to forum i tak schodzi a psy.
dobrze, że chociaż jedna osoba napisała[ a raczej skadś skopiowała ;p] prawde o tym, co to jest emo. -.-
YouSuck
Wysłany: Śro 14:04, 15 Kwi 2009
Temat postu: !!!EMO - DEFINICJA, ZESPOŁY!!!
„Emo” (lub emocore) jest skrótem od „emotional hardcore”. Pomimo oznaczeń na last.fm, purevolume, myspace lub tego o czym będą cię chcieli przekonać niedoinformowani pozerzy, emo jest podgatunkiem hardcore punka, nazwanym tak w połowie lat 80-tych, aby opisać nowy styl zespołów DIY chcących uciec od tradycyjnych standardów muzyki hardcore (era Minor Threat) oraz brutalności sceny tamtych czasów, ustępując miejsca nowej fali eksperymentów, co zainspirowało do założenia wielu zespołów. Nazwa emo pochodzi od tego, że czasami członkowie zespołów przeżywali silne stany emocjonalne w trakcie koncertów. Termin ten jednak nie był wtedy odbierany zbyt poważnie przez niektóre zespoły.
Rites of Spring jest uznawany za pierwszy zespół oznaczony tym terminem, wraz ze swoim rewolucyjnym albumem „End on End”. Płyta „Zen Arcade” z 1984r. zespołu Hüsker Dü jest często przytaczana jako mająca znaczny wpływ na nowe brzmienie. Chociaż wiele zespołów tego gatunku grało pozornie różną muzykę, ich inspiracje zawsze wywodziły się z oryginalnego emo – stylu z Waszygtonu, dc, i regionalnych scen, które się z niego zrodziły [dischord]. Mimo, że opisywanie brzmienia nie zastąpni przesłuchania zespołów osobiście, najważniejsze cechy muzyki emo to: głośna do delikatnej (czasem chaotyczna) dynamika, melodyjne przejścia, wściekły, szorstki krzyk, abstrakcyjne introspektywne teksty wyrażające złość, basowo kończące się utwory, słabą produkcją (wynikającą z chęci uzyskania naturalnego brzmienia i „nieprzeprodukowania” materiału) i wyjątkowo energetyczne koncerty.
Etyka „DIY” odnosi się do idei „zrób to sam” Głównie chodzi tu o tworzenie i promowanie muzyki bez wsparcia dużych wytwórni płytowych oraz sprzedawania ogromnych ilości płyt. Oznacza to, że nie usłyszysz muzyki emo w telewizji czy radiu, ale głównie nagraną na winylach, sprzedanych w niezależnych wydawnictwach.
Termin „screamo” został wymyślony później aby opisać nowy ruch zespołów hardcore emo w latach 90-tych, które zaczęły grać głośniej, szybciej, bardziej chaotycznie, z ciągłym krzykiem i szybkimi, zharmonizowanymi gitarami. Orchid jest czasami uznawany jako apogeum tego stylu.
Emo i Screamo mają w gruncie rzeczy opisywać ten sam styl muzyki. Podczas kiedy screamo zarezerwowane jest dla dzisiejszych zespołów, emo jest często używane odnośnie oryginalnego emo, lub całego gatunku ogółem. „Emo Violence”, czasem błędnie postrzegane jako synonim „screamo”, było terminem użytym dla żartu przez zespół In/Humanity jako próba określenia własnego brzmienia w czasie transformacji emo-screamo (gra słów emo i powerviolence). Będąc podobnym zarówno do chaotic emo jak i grindcore’u, emo violence jest znane z brzmienia lo-fi, z wokalem odbiegającym daleko od standardów, okazyjnie w postaci mówionych słów czy śpiewu. Ostatnio, z powodu powszechnego nadużywania przez media i różne grupy tego terminu, niektórzy zwolennicy gatunku używają go jako hasło w niemal bezmyślny sposób, tak samo jak określeń „skram” czy mniej popularnych „kittencore” oraz „kitten violence”.
Większość zespołów emo rozpadło się przed 1990r., np.:
Rites of Spring
Moss Icon
Gray Matter
Indian Summer
Current
One Last Wish
maximillian colby
Sleepytime Trio
Amber Inn
Clikatat Ikatowi
Inkwell
still life
Shotmaker
Policy of Three
1.6 Band
Frail
Julia
Native Nod
Heroin
Unwound
Portaits Of Past
Swing Kids
Dzisiejsze screamo ciągle przeżywa renesans, czego przykładem są następujące zespoły:
Orchid
Saetia
City of Caterpillar
Funeral Diner
Circle Takes the Square
ampere
La Quiete
Reversal of Man
Usurp Synapse
The Spirit Of Versailles
you and i
pg.99
jeromes dream
Hassan I Sabbah
Envy
Welcome The Plague Year
Yaphet Kotto
Neil Perry
Sinaloa
Stop It!!
Daniel Striped Tiger
Bravo Fucking Bravo
Wow, Owls!
Oczywiście niektórzy mogą się kłócić...
Ale co z zespołem x? Z pewnością jest emocjonalny! ...Kim ty w ogóle jesteś, żeby to oceniać? Każda muzyka może być interpretowana na różne sposoby.
Oczywiście tak jest, emo nie jest takie subiektywne, ale z pewnością nie można odbierać tej nazwy dosłownie. Przede wszystkim, jeśli emo oznaczałoby po prostu „emocjonalny”, każda muzyka mogłaby być tak nazwana. Jednak z każdym gatunkiem związana jest historia i rozwój muzyki. Aby zrozumieć prawdziwe znaczenie tego słowa, należy być świadomym cech opisanych powyżej. Inaczej jedynie lekceważysz korzenie muzyki.
Kiedy pierwsza fala zespołów emo już wygasła, ich wpływ można było odnaleźć w wielu zespołach indie (sub pop, deep elm Records), które były znane z łączenia elementów stylu Fugazi (bardzo wpływowy zespół, w którym grali członek Minor Threat/Embrace, Ian MacKaye oraz członek Rites of Spring, Guy Picciotto) z elementami post-punka. Są one czasami uznawane za „drugą falę” lub „post-emo indie rock”.
Przykłady zespołów post-hardcore/indie:
Sunny Day Real Estate, Christie Front Drive, The Promise Ring, Mineral, Boys Life, Sideshow, The Get Up Kids, Braid, Cap'n Jazz, Joan of Arc, Jets to Brazil, Texas is the Reason, Death Cab for Cutie, Jimmy Eat World, At the Drive-In, Saves the Day, oraz Weezer.
Około roku 2000 oraz później, zhańbienie* terminologii emo spowodowało kolejno przejściową modę, która nie miała nic wspólnego z rzeczywistą muzyką emo. Został wykreowany nowy styl „emo-wyglądu” na wzór goth, stereotypy płaczu i okaleczania się, a słowa „emo” oraz „screamo” bezpodstawnie zostały przyporządkowane do zespołów pop-punkowych, post-hardcore’owych i złagodzonych metalcore’owych. Stało się tak przede wszystkim za sprawą mediów, czasopism i internetu. Czasem opisywane jako „popcore”, „emobop”, „mall emo”, lub „fałszywe screamo” przez „wtajemniczonych”, zespoły te nie mają podobieństw z prawdziwymi zespołami emo/screamo i w ogóle mają z nimi niewiele wspólnego.
Zgodnie z powyższym, do emo/screamo nie zaliczają się następujące zespoły:
(nie chodzi tu o niedocenianie tych zespołów, w szczególności muzycznie)
AFI, Alexisonfire, A Static Lullaby, Alkaline Trio, The All-American Rejects, The Ataris, Brand New, Bright Eyes, Coheed and Cambria, The Early November, Emery, Fall Out Boy, Finch, From Autumn to Ashes, From First to Last, Funeral for a Friend, Hawthorne Heights, Matchbook Romance, My Chemical Romance, PANIC! at the disco, Saosin, Senses Fail, Silverstein, Something Corporate, The Starting Line, Story of the Year, Taking Back Sunday, The Used, Thrice, Thursday, czy Yellowcard.
*Zespoły emo były tak nazywane już od połowy lat 80-tych. „Screamo” jest terminem po raz pierwszy szeroko użytym w takich publikacjach jak Heartattack czy Maximum Rock'n'Roll aby opisać zespoły z późnych lat 90-tych takie jak Orchid, Reversal of Man, jeromes dream, itd., które grały coś co mogłoby być nazwane „chaotic emo/hardcore”. Ponieważ określenie „screamo" znacznie lepiej nadawało się do dłuższych artykułów, zostało łatwo zaadoptowane i szeroko nadużywane w innych publikacjach jak Alternative Press, SPIN, itd. do scharakteryzowania zbuntowanych pop-punkowych zespołów, które dodawały elementy krzyku do swojej muzyki. Mimo tego wszystkiego, w 1998 Teen People uznało „emo” za najnowszą „modę” w muzyce. Po 2000r., wiele nowych grup łączących krzyk i uczuciowe teksty, zostało nazwanych tzw. „trzecią falę emo”. NME Magazine określił „screamo” jako nowe brzmienie roku 2003, identyfikując je z takimi zespołami jak The Blood Brothers, The Used, Poison the Well, Thrice, Finch i Glassjaw.
Źródło: xxfalsehalos na last.fm
Tłumaczenie: Kaziu
_________________________________________________________________________________________
Inne wyjaśnienie czym jest muzyka emo:
Poniższy tekst jest moją własną próbą naszkicowania historii emo. Historii zróżnicowanej pod względem trendów kulturowych i pod względem geograficznym/regionalnym. Żaden tekst nie obejmie wszystkiego, ale powinien dać tobie podstawowe pojęcie dotyczące sceny emo.
Gdy Minor Threat rozpadał się w późnym 1983, dynamiczna scena DC (czyt. Waszyngton) hardcore-punk, która wybuchła w 1981 zdawała się być na ostatku pary i świeżych idei w obrębie granic ustalonego dla tej sceny soundu (brzmienia). Zadumana , pośmiertna 7" Minor Threat "Salad Days" wychodzi w 1984 i przybija tym samym ostatni gwóźdź do trumny sceny DC hardcore-punk . Zespoły z całego kraju zaczynają szukać nowych dróg, zaczynają eksperymentować: DRI i Bad Brains zaczynają wprowadzać cheeze metal, Nowojorskie zespoły zaczynają kreować nowy wizerunek na scenie - jest to początek tough-guy mosh, 7Seconds idzie w kierunku pobrzękiwania U2, itd. Wielkie zmiany następują w scenie DC. Pojawia się melodyjny punk z rockowymi naleciałościami.
Rok 1984 to pierwsze symptomy czegoś nowego, czegoś co dopiero miało się stać. Zen Arkade wydaje zespół z Minneapolis - Hüsker Dü . Ich muzyka jest nowa, świeża, dojrzała. Łączy wściekły, intensywny wokal z "drajwującymi" gitarami, z zwalnianymi rockowymi tempami. Jest to muzyka złożona i pokombinowana.
Wiosną 1984, nowy zespół Rites Of Spring powstaje z byłych członków The Untouchables / Faith i Deadline. Ten zespół zachowuje punkową szybkość i szał, ale przynosi całkowicie nowe podejście do śpiewu. Guy Picciotto (wokalista) utrzymuje najczęściej punkowy styl i manierę, czasami sięgając do bardzo osobistych tekstów, ociekających emocjami i potem. Jego głos załamuje się przy szczytowych chwilach do gardłowego, żwirowatego, namiętnego i porywczego jęku.
Lato 1985 zapisuje się w historii jako "Letnia rewolucja". Rusza nowa fala rockowego tempa , melodii, śpiewnych wokali zespołów z DC sceny takich jak - Three, Gray Matter, Soulside, Ignition, Marginal Man, Fire Party, Rain, Shudder to Think, itd. Niewiele zespołów zachowuje szybki hardcore punk z nowym typem wokalu - wyjątkiem jest Dag Nasty.
Wokalista Minor Threat, Ian MacKaye śpiewa w zespole Embrace ( porównuje nazwę zespołu do wcześniejszych zespołów z DC - Minor Threat, Void, State Of Alert). Jego teksty są emocjonalne i głęboko refleksyjne, ale jeszcze jasne i niedwuznaczne. Muzycznie, grupa (utworzona głównie z eksczłonków Faith) gra w średnim tempie, nieco "brzęczącą" muzykę z dużą ilością popowych gitarowych zagrywek. Partie wokalne MacKaye'a zachowują charakterystyczne dla niego śmiałe wyrażenie, szorstkość, z nielicznymi tylko okolicznościowymi iskrami emocjonalnego śpiewu.
Dźwięki tego zespołu ostatecznie staje się znane jako klasyczny "D.C. Sound". Niektórzy szyderczo etykietowali to jako "emo" (skrót od "emocjonalny"). Ten okres podsumowuje ukazanie się w Flipside wywiadu z Ian MacKaye'm, w którym definiuje on termin "emo". Od tego momentu zespoły z DC będą etykietowane jako "emo core".
Nieznacznie później ( 1986 ) kilka zespołów zaczyna ogniskować się na "emo". The Hated w Annapolis (blisko D.C.) zdają się być pierwszymi grającymi w stylu Rites of Spring . Niebawem od tego czasu, Moss Icon ukazuje się w tym samym mieście. Moss Icon obnaża "emo" aż do korzeni i dodaje bardzo zawiłą gitarową melodię opartą na arpeggiach (Tonie Joy, później Born Against, Lava, Universal Order of Armageddon, itd), z silnym skupieniem się na głośnej/miękkiej dynamice. Partie wokalne również łamią aktualne ramy wrzaskliwym głosem.
Moss Icon, jako względnie dobrze znany zespół, poprzez swoje trasy koncertowe, wprowadza scenę punk do muzyki, w której nacisk kładzie się na uczuciu emocji zamiast na punkowej energii. Dzięki temu, można uznać ich jako przełomowy zespół dla sceny emo, a nie jak zwykle jest to przypisywane Rites of Spring. Późniejsze zespoły emo czerpią inspiracje z dynamiki, stylu gitarowego i partii wokalnych Moss Icon.
- Ogólnie o Emo -
Emo nieoficjalnie oznacza muzykę (czyt. punk) naładowaną ładunkiem emocjonalnym, uczuciowością. Korzenie emo tkwią mocno w scenie hc/punk. To zespoły z tej sceny zerwały z typową dla siebie "wściekłością" na rzecz emocjonalnego podejścia do muzyki. Zaczęło się od tekstów mających bardziej osobisty charakter. Zaczęto zrywać też z patetycznym charakterem hardcore'a. Emo było całkowicie wolne od wszelkich ideologii (również tych pozytywnych he...he..) choć to nie było regułą. Zwłaszcza dzisiaj widać emo stara się pod łagodną muzyką przenosić idee wolnościowe, proanimalistyczne. Od samego początku charakterystyczny jest dla emo protest przeciw komercjalizacji sztuki i konsumpcyjnemu stylowi życia spychającemu na bok ludzkie uczucia. Wracając do przeszłości emo. Od warstwy muzycznej nadal był to czysty, rasowy punk. Lecz i to zaczęło się zmieniać. Wokaliści zaczęli stosować różne środki ekspresji - krzyk, wrzask, czy płacz. Jednocześnie muzyka stawała się coraz gęstsza, bardziej połamana. Muzyka emo zawsze ewoluowała w stronę muzyki rockowej do tego stopnia, że wiele dzisiejszych zespołów emo muzycznie niczym się nie różni od oficjalnych zespołów rockowych (np. Radiohead). Dlatego też pierwotne znaczenie "emo" bardzo się rozrosło.
Obecnie termin muzyczny "emo" ma tyle znaczeń ile zespołów na scenie. Pod tym jednym hasłem znalazły się zespoły uprawiające bardzo różne gatunki muzyki od pop poprzez rock (Jimmy Eat World, Jets To Brazil, Sunny Day Real Estate) aż w końcu punk i oczywiście hardcore. Na przykład dużo zespołów punkowych miało piosenki, które były klasyfikowane jako emo. Zaś na niektóre z tych zespołów mówiono "punk rock z emo czuciem" (Mitdown). Później termin ten bardziej się rozrósł dzięki tzw. emo hardcore (EX Number Five). I tak zrobiło nam się już kilkanaście subgatunków. Oczywiście są zespoły, które grają mieszankę wyżej wymienionych gatunków (Juliana Theory, Saves The Day). Pod szyldem emo znajdziemy więc hardcore, punk oraz wszelkiego rodzauj rock - indie, college, math, lo-fi. Można by wymieniać w nieskończoność.
No właśnie dlaczego to się tak rozrosło? Na pewno nie dlatego, że powstało tak dużo zespołów. Po prostu sektor biznesu muzycznego znalazł potencjał w terminie "emo". Nie ma wręcz bardziej wymarzonej nazwy z punktu widzenia marketingu. Krótka, enigmatyczna i to wystarczy. Być może to tylko moja teoria. Ale takim sposobem w katalogach roi się od epitetów "emo". Odnajdujemy takie rzeczy jak np. emo metal. Czy chodzi tutaj o połączenie muzyki emo z metalem, co wydaje mi się raczej trudno wykonalne (choć za sprawą np. Underoath zmieniam powoli to zdanie), czy może przedrostek "emo" to tutaj synonim emocjonalny. Jeśli tak to trochę to śmieszne, bo jaka muzyka nie jest emocjonalna?! Podobnie rzecz się ma z często przytaczanym wywiadem z Ianem Mackayem, w którym pierwszy raz pada nazwa "emo". Mackaye (Minor Treat, Embrace, Fugazi) definiuje emo jako skrót od "emocjonalny hardcore". Czy więc inny hardcore nie jest emocjonalny. Ta definicja nabiera dopiero większego sensu po zapoznaniu się z muzyką emo, genezą jej powstania.
Co ciekawe w obecnych ramach muzycznych emo raczej nie mieści się przełomowy zespół tej sceny - Fugazi. Bliżej im dzisiaj w stronę noise rocka i jazz core'a niż emo. W związku z tym, że nie brzmią oni jak nowoczesne bandy emo są traktowani nieco inaczej (to taka stara szkoła sceny emo...he...he... he...). Więc jak już sami zauważyliście emo jest bardzo trudne do scharakteryzowania, a wręcz niemożliwe jest zdefiniowanie tego terminu w formie prostej regułki.
Formy wyrazu
Poniższy tekst przedstawia krótkie, ale obrazowe definicje poszczególnych subgatunków sceny emo. Zaprezentowany podział może się wydawać niektórym bardzo sztuczny. Zapewniam, że ma on charakter ściśle muzyczny i może się on okazać bardzo przydatny dla początkujących emodzieciaków. Dodatkowo do definicji został dodany spis najciekawszych, najbardziej charakterystycznych i przełomowych płyt/zespołów każdego gatunku.
- Emocore -
Zespoły: Rites of Spring, Embrace, Gray Matter, Ignition, Dag Nasty, Monsula, Fugazi, Fuel, Samiam, Jawbreaker, Hot Water Music, Elliot, Friction, Soulside, wczesne Lifetime, Split Lip/Chamberlain, Kerosene 454.
Zapoczątkowany został w Waszyngtonie (DC) na przełomie lat 1984/85. Do roku 1989 zdążył się mocno rozprzestrzenić, aż do zatoki San Francisco. Wtedy eksplodował cały Środkowy zachód, Floryda, a Północny wschód niedługo po tym.
Przez lata "emocore" stał się obszernym gatunkiem muzycznym. Początkowo zespoły te składały się z członków grających w zespołach hardcore'owych i punkowych, którzy znudzeni ograniczoną formą tych gatunków zwrócili się w stronę muzyki gitarowej: średnie rockowe tempo, motywy orientalne, emocjonalny punkowy wokal (t.j. żadnych uczuciowych wokali jak w muzyce pop). Główny nacisk kładzie się tutaj na gitarę: przester, "brzdąkanie" grane unisono (to samo grane na dwóch gitarach) często z atrakcyjnymi, chwytliwymi, jaskrawymi riffami (lub riffami solówkowymi). To wszystko zapisuje się w historii jako klasyczny "DC sound". W późniejszej muzyce "emo" pojawia się tzw. akord oktawowy (polega to na graniu jednocześnie dwóch dźwięków - jakiegoś dźwięku i tego samego dźwięku o oktawę wyższego!!?!). Późniejsze zespoły wnoszą więcej elementów muzyki pop, atrakcyjnych riffów na których opiera się piosenka (dla zilustrowania tego posłuchaj choćby "Chesterfield Kings" Jawbreaker). Zdecydowanie mniej słychać tutaj punka. Muzyka ta charakteryzuje się już gładkim, miękkim śpiewaniem w wyższym rejestrze (mniej wycia, wkładanie więcej siły w śpiewanie, gardłowość). Posłuchaj dla przykładu Elliott lub Chamberlain jako muzyki, która wkrótce stała się alternatywnym - popem. Jednakże tamte zespoły niezaprzeczalnie mieszczą się jeszcze w ramach "emocore". Jako ciekawostkę można dodać, że najczęściej używanymi gitarami są Gibsony - modele Les Paul i SG. A najpopularniejsze wzmacniacze to Marshalle JCM - 800. Taka tendencja panuje do dnia dzisiejszego. Wypadałoby również wspomnieć o jeszcze jednej tendencji. Otóż emocore (jak i właściwie "całe" emo) to muzyka analogowa. Wyklucza się wszelkiego rodzaju urządzenia cyfrowe: samplery, keyboardy itp., choć są odstępstwa od tej normy jak choćby na płycie "False cathedrals" Elliott'a.
Płyty:
Embrace s/t LP/CD [Dischord Records #24, 1985]. Ten zespół nigdy nie dopieszczał swoich kawałków. Kilka tekstów z tej płyty jest zabawnych w ich braku subtelności, ale mimo to płyta sięga do głębi ludzkich uczuć.
Rites of Spring - "End on End" LP/CD [Dischord Records, 1985]. Chyba nie ma co tu opowiadać.
Dag Nasty - Can I Say LP/CD (CD zawiera późniejszą "Wig Out at Denko's") [Dischord Records, 1985]. Muzycznie, to jest szybki melodic punk ale partie wokalne pochodzą z głębi serca, są emocjonalne, a teksty tak nieubłaganie introspekcyjne i pełne nadziei .
Fugazi - self-titled 12" EP, "Margin Walker" 12" EP / "13 Songs" CD [Dischord Records #?, ?]. Oni pokazali nam, że czasami tutaj jest więcej głębi i siły niż w "wysadzającym" punku. Czasami musisz posłuchać tego brzdąkania, tych oktaw i to wystarczy.
Fuel 7" and LP, lub dyskografia na CD. Grali podobnie jak Fugazi. Gdyby świat nie gwałcił non stop Fugazi na pewno ich wkład byłby większy...
Jawbreaker - Unfun and Bivouac LP/CDs. Piękny pop-punk, z ogromnym minorowym kluczem(?!?) i ostrzem, które głęboko wbija się w twoją duszę i tnie ją. Tobie pozostaje tylko krzyczeć...
Samiam - untitled LP/CD [New Red Archives, 1990]. Miał podobne aspiracje co Jawbreaker, ale być może był bardziej szczery.
Ignition CD discography [Dischord Records]. W latach 1984 do 1989 był sztandarowym zespołem brzmienia DC.
Hot Water Music - Finding the Rhythms CD (kompilacja wcześniejszych EPs) i Fuel For The Hate Game. Weź to co najlepsze w Fuel i Fugazi, bliźniaczy wokal, bliżniaczą gitarę i dodaj do tego słodki pop-punk z burkliwym wokalem, który nie musi być piękny aby powalać z nóg. I nie potrzeba nic więcej.
1.6 Band - CD discography. Czerpali dużo z energii i chwytliwych riffów Dag Nasty i dodawali do tego to co najlepsze w emo. A wszystko podkreślał wokal szesnastolatka.
Kerosene 454 - Situation At Hand [Art Monk Construction]. Wnieśli oni do świątyni DC hałaśliwe akordy oktawowe bardzo zniekształcone przez Marshale i podłączone do nich Gibsony SG. Ze słodkich utworów pop tworzyli miażdżącą ścianę hałas. Nigdy wcześniej nikt tak nie grał.
Lifetime - druga 7" / "seveninches" CD wydane w Glüe Records. Śpiewanie prosto z głębi serca, podnoszenie poziomu adrenaliny, tryskanie energią, szybkość - to jest to co ich charakteryzowało. Do tego jeszcze melodie chyba najbardziej słodkie kiedykolwiek napisano. Ten zespół miał misję ponownie połączyć punk, hardcore i emo.
Falling Forward - Hand Me Down 12"/CD. W samym środku wiązka kilku stylów - trochę hardcore'a z wschodniego wybrzeża, trochę emo, dużo melodii Środkowego zachodu. Wprowadzili sxe dzieciaki do melodyjnego, wrażliwego rocka..
Split Lip/Chamberlain (to jest ten sam zespół) - Doskonale skomponowane piosenki okapujące melodią i energią Środkowego zachodu. Niektórzy słyszą tutaj "knajpiany rock", ale emo budowa i styl śpiewania wokalisty zaprzecza temu.
- Emo -
Zespoły: Moss Icon, the Hated, Silver Bearings, Native Nod, Merel, Hoover, Current, Indian Summer, Evergreen, Navio Forge, Still Life, Shotmaker, Policy of Three, Clikatat Ikatowi, Maximillian Colby, Sleepytime Trio, Noneleftstanding, Embassy, Ordination of Aaron, Floodgate, Four Hundred Years, Frail, Lincoln, Julia, Shroomunion.
Emo zostało zapoczątkowane w DC na przełomie lat 1987/88 przez zespoły ze sceny punkowej zainspirowane tutejszym post hardcorem. Emo ruszyło naprzód do New Jersey i Kalifornii. A później do dzisiejszych "emocjonalnych mekk" jak Philly, Richmond (Va). Jeszcze trochę wpływów widać było w Kanadzie, trochę w Illinois i na tym koniec.
Muzycznie jest tu dużo dynamiki i kontrastu między skrajnie miękkim graniem i szepczącymi wokalami, a mocnym uderzeniem gitar i wrzaskliwymi partiami wokalnymi. Brzmienie i to co się dzieje w muzyce potęgują riffy bliźniaczo grane przez gitary. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych i uniwersalnych elementów emo to akordy oktawowe jakże charakterystyczne dla tego stylu. Akordy oktawowe dają temu stylowi niesłychany rozmach i stanowią dla utworów bardzo bogate tło. Jeśli chodzi o sprzęt to tylko Gibson SG, do niego wzmacniacz Marshall JCM 800, a do basu wzmacniacz Ampeg 400. To już klasyka. Półprzewodnikowe wzmacniacze to rzadkość (a nawet kompromitacja dla emo he, he...).
Głosowy styl jest tutaj dużo bardziej intensywny niż dla emocore'a, bardziej rozpięty (od normalnego, zwykłego śpiewu do czegoś w rodzaju wycia, wrzasku podczas patroszenia, czy w końcu do szlochania i płaczu). Tak przy okazji, chłopcy Straight Edge w tym czasie bardzo wyśmiewali ten element emo (płacz) tym samym podkreślając swoją nietolerancję do tego nurtu. Ale myślę, że to już przeszłość.
Wiele zespołów emo miało tendencje do bardzo długich epickich piosenek rozwijających się powoli (niczym starożytny dramat) do kulminacyjnego momentu spotęgowanego eksplozją emocji. Jeżeli jesteś chłonny na takie rzeczy, emo poruszy Cię do łez. Spowoduje napływ całkowicie niekontrolowanych uczuć, wyzwoli prawdziwe uczucia. Potęga emo może przerosnąć wszelkie Twoje wyobrażenia.
Teksty zmierzają nieco ku abstrakcyjnej poezji i zwykle są trudne do odszyfrowania. Dodatkowo odczytanie tekstów z wkładek jest utrudnione poprzez dezorganizację w ich rozmieszczeniu, a często poprzez ich całkowicie przypadkowe rozmieszczenie, zamazanie, itp. [Tu warto wspomnieć o Ebullition Records. Wydawali oni tomiki w których umieszczali liryki "emo poetów", rozmieszczone na małych, jasno-kolorowanych kartkach. Te kolorowe papiery zawierały poezje, dedykowaną zazwyczaj gronu przyjaciół, przepełnioną takimi uczuciami jak rozczarowanie, gniew. To na tych kolorowych kartkach zapisywano teksty zespołów. To właśnie zapisało się w historii jako "emo poezja". Później dużo zinów wykorzystało ten pomysł]. Jeżeli we wkładkach były teksty to niemal zawsze były one pisane starodawnymi maszynami do pisania lub czasami własnoręcznie. W tak zapisanych tekstach nie uznawana była interpunkcja ani duże litery. Ogólnie charakter wydawnictw był bardzo enigmatyczny. Jeśli chodzi o informacje o zespole to ograniczała się ona tylko do wydrukowania imion członków zespołu. Zdarzały się zespoły, które poza umieszczeniem swojej nazwy i nazwy płyty nie umieszczały żadnych innych informacji.
Materiał ilustracyjny również zmierza ku abstrakcyjnym czarno-białym fotografiom, poddawanym efektom starzenia. Na tych zdjęciach umieszczone były stare, zniszczone, rdzewiejące rzeczy (szczególnie maszyny), starzy ludzie, mali chłopcy. Równie często we wkładce umieszczano szkice i rysunki kwiatów. Oczywiście były one czarno-białe. Jeżeli we wkładce umieszczone były jakieś zdjęcia z koncertów to już można było się domyślić, że dany zespół prawdopodobnie pochodzi ze wschodniego wybrzeża i ma prawdopodobnie styczność ze sceną straight-edge.
Zespoły emo podczas występów na żywo miały tendencję grania plecami do publiczności podczas spokojnych części. Podczas głośnych, wybuchających fragmentów, muzycy mieli tendencję do skakania, rzucania się po scenie, przewracania różnych rzeczy - szczególnie statywu mikrofonu.
To co było szczególnego na koncertach emo to taniec. Popularne było tzw. "emo drżenie" (the emo tremble). Drżały wtedy ręce rozrzucane bezwładnie, drżał cały tors, a delikwent poddany temu transowi całe ciało pochylał do przodu, i w jednym momencie szybko stawał na palcach i zaczynał potrząsać torsem w rytm muzyki. Od czasu do czasu "drżący" porywał głowę do tyłu i rzucał nią raz w tę, raz w drugą stronę. (Jeżeli nie umiecie sobie tego wyobrazić to zobaczcie teledysk At the drive-in "One armoured scissor"). Wielu z Was zapewne lubi zespoły, przy których można tańczyć we dwójkę...Do tego można dodać jeszcze "kroki" zaczerpnięte z hardcore'a.
Niestety obecnie wśród publiczności widać raczej stagnację. Rzadko jakiemuś zespołowi udaje się wyzwolić taki ładunek emocjonalny aby publika wpadała w "emo drżenie"
Antykomercjalizacja jest mocno zakorzeniona w scenie emo. Niewiele zespołów robi T-shirty. Najwięcej nagrań dokonuje się w amatorskich studiach nagraniowych skleconych u kogoś w domu. Płyty wydawane są przez małe "domowe" wydawnictwa, lub wydawane własnym sumptem przez zespół. [Obecnie jest kilka dużych wytwórni z dobrą dystrybucją, itp., które nieco odbiegają od tego obrazu] Wydawnictwa są sprzedawane bardzo tanio. Klasyczny układ cen kiedyś wyglądał następująco: 3$ za 7", 5$ za LP, 8$ za CD. Inflacja w ostatnich latach nieco podwindowała te ceny (ale nadal są to niskie ceny jak na amerykańskie warunki). Powszechnie przyjęto, że za koncert trzeba wydać 5$ lub mniej. Zespoły odbywające trasę często są szczęśliwe jeśli zwróci im się za paliwo (organizatorzy raczej nie płacą miejscowym zespołom). Ten problem nie jest nam obcy. Popatrzmy na naszą rodzimą scenę hc/punk.
Muzyka emo staje w opozycji do nowoczesnych technologii wykorzystywanych podczas rejestracji nagrań. Choć oczywiście zdarzają się wyjątki. Mimo to, nagrania emo są ciągle zgodnie z założeniami analogowe, niskonakładowe jeśli chodzi o budżet, przeważnie nagrywane w studio "na żywo" z mało liczbą poprawek.
Dotychczas najwięcej emo wydawnictw ukazywało się tylko na winylach. Na CD ukazywały się jedynie reedycje wydawnictw nieistniejących już zespołów. Oczywiście i to uległo zmianie.
Płyty - rarytasy :
Rites of Spring - "End on End" LP/CD [Dischord Records, 1985]. Esencja intensywności i emocjonalności partii wokalnych....poza tym legenda emo...
Moss Icon - "Lyburnum Wit's End Liberation Fly" LP/CD [Vermiform Records #15, 1988]. To jest początek emo będącego skrzyżowaniem miękkiego i jednocześnie głośnego grania. To wydawnictwo bardzo posunęło naprzód partie wokalne w muzyce emo.
Native Nod - "Answers" 7" EP i "Bread" 7" / "Today, Puberty; Tomorrow, The World" dyskografia CD [Gern Blandston Records]. Winyl "Answers" był najwcześniejszym w pełni wrzaskliwym emo. "Tangled" przyniósł jedne z najlepszych kawałków emo w historii. Jest to wspaniały materiał gitarowy. A natomiast "Bread" jest jeszcze bardziej rozbudowana. Gitary często opierają się tu na wczesnych elementach emo i emocore'a. Wrażenie muzyczne potęguje ściana dźwięków wytworzona przez przesterowane gitary.
Hoover - "Lurid Traversal of Rte. 7" [Dischord Records #89, 1993], i późniejsza 12" EP/CD wydana w 1997 roku. Niektórzy porównują ich do fugazi, jednak jest to niewłaściwe porównanie. Zespół brzmi rzeczywiście jak klasycze DC - bliźniacze gitary, średnie tempo. Czyli wszystko tak jak robiło fugazi i sto innych zespołów. Jednak to co ich odróżnia od reszty to niesamowita linia basu oraz partie wokalne, które ze szeptu przeradzają się do czegoś w rodzaju wycia torturowanego zwierzęcia. Utwór "Cuts Like Drugs" ma to wszystko o czym mowa.
Hoover/Lincoln split 7" (Art Monk Construction #1, 1993). Jeśli kiedykolwiek musiałbyś być na bezludnej wyspie tylko z czterema albumami emo, to ten split byłby na pewno jednym z nich. Co tu dużo pisać. Wzniosłe piękno wprawiające w zdumienie
Lincoln - obie 7 " (pierwsza wydana w Watemark,1992 druga w Art Monk Construction #7,1995 choć została zarejestrowana już w 1993). Pierwsza ep'ka była fascynująca ponieważ była podstawą dla nagrań zespołów z nurtu ciężkiego DC straight edge (Worlds Collide i tym podobne zespoły), ze swoimi wrzaskliwymi partiami wokalnymi i zwolnieniami. Byli oni tymi, od których zespoły moshy straight edge czerpały wcześniej wymienione elementy. Druga ep'ka jest już pełna klasycznego DC brzmienia.
Nation of Ulysses - "Plays Pretty For Baby" LP/CD [Dischord, 1992]. Pierwsze ich wydawnictwo przedstawia światu emo jako muzykę stojącą ponad stylami, modami i ponad wszelkim ideami. W ich muzyce doszły elementy szalonego, chaotycznego hardcore'a. Do tego doszły jeszcze elementy jazzu.
Still Life - "From Angry Heads With Skyward Eyes" 2xLP / CD [Ebullition Records], plus 8" i 7" EP'ki. To co jest charakterystyczne w ich muzyce to riffy gitarowe tłumione ręką (palm-mutting) i krzyczące partie wokalne. Utwory są długie, bardzo epickie i intensywne. Na wcześniejszych ep'kach jest trochę mocniej.
Navio Forge - "As We Quietly Burn a Hole Into..." 12" EP [Shadow Catcher Records #1, 1993]. Zdecydowanie najbardziej emowe z wszystkich emo wydawnictw. Atak potężnie brzmiących bliźniaczych gitar (znanych z fugazi) oraz głębokie złowieszcze, niespokojne emocje to jest ich muzyka. Partie wokalne nie śa tutaj krzyczące lecz wokal jest szlochający, lamentujący teksty płynące głęboko z serca.
Indian Summer - wszystko, szczególnie ich 7" i split the Indian Summer/Embassy 7". Trudne do odszyfrowania teksty traktujące o przyrodzie i drzewach, szeptane pomiędzy ostrymi fragmentami pełnymi krzyku i potężnych gitar. Natomiast gdzieś lekko w tle basista Bessie Smith (muzyk jazzowy) bawi się dźwiękami.
Current - "Coliseum" LP / dyskografia CD (oprócz kilku kawałków) [Council Records #2, 1993]. Głośne poetyckie teksty płynące z głębi serca i atrakcyjna, chwytliwa linia basu to jest to co ich charakteryzowało.
Maximillian Colby / Shotmaker split 12" (piosenki M.C. dostępne na dyskografii Cd) [nervous.wreck.kids, 1995?]. Maximillian Colby to połączenie piękna i furii brzmienia DC z wielką zmysłowością. Shotmaker grał bardzo rockowe emo i za to wszędzie byli oni "olewani". Bardzo rozpaczliwie chcieli grać mocno, ale jakoś im to nie wychodziło.
Policy of Three LP (Old Glory Records). Brzmienie DC z dużą ilością elementów zaczerpniętych z Drive Like Jehu, a do tego wręcz matematyczna złożoność i komplikacja utworów.
Floodgate LP i 2x7". Emocjonalny punk z obłąkanymi tekstami i równie szalonym wokalistą.
Julia LP/CD (Bloodlink/Ebullition). To wydawnictwo to bardzo zwarte, jednolite, rockowe emo z lekkimi naleciałościami DC, z miękkim, "zawodzącym" wokalem. Piękne melodie grane na przemian z melodyjnymi partiami wokalnymi tworzą niesamowity klimat. Długie utwory rozwijają się powoli osiągając kulminacyjny moment. Znane jest ich jeszcze jedno wydawnictwo Julia/Sunshine split 7" [wydane w Day After Rec. #16] zawierające ich ostatnie koncertowe nagrania.
Portraits of Past - LP (Ebullition). Zespół ten nienawidził gdy etykietowano go jako emo, ale ja o to nie dbam. To jest emo najwyższego kalibru, z uderzeniem, z pięknem. Długie utwory rozwijają się powoli, by niespodziewanie zatrzymać się i zacząć długie pieszczotliwe indie rockowe zagrywki, by ostatecznie wybuchnąć gigantycznym finałem.
"All the President's Men" kompilacja LP [Old Glory Records]. Jest to przekrój i demonstracja różnorodności stylowej sceny emo.
- Hardcore Emo -
Zespoły: Heroin, Antioch Arrow, Mohinder, Honeywell, Reach Out, wczesne Portaits of Past, Assfactor 4, Second Story Window, End of the Line, Angel Hair, Swing Kids, Three Studies for a Crucifixion, John Henry West, Guyver-1, Palatka, Coleman, Iconoclast, oraz niektóre z dokonań Merel, Clikatat Ikatowi, itd.
Zapoczątkowany w New Jersey w 1990 roku (Merel, Iconoclast). Rzeczywisty początek tego nurtu miał miejsce w San Diego w 1991 roku (Heroin), w 1992 objął swym zasięgiem całą zatokę San Francisco (Reach Out, Mohinder, Honeywell, Portraits of Past, John Henry West), potem uderzył na wschodnie wybrzeże do Philly , Nowego Jorku i na Florydę.
W muzyce widać podobieństwa do muzyki hardcore punk - ale hc-emo jest bardziej szybkie, bardziej głośne, twarde i dużo bardziej intensywne. Dużo z tych zespołów gra ekstremalnie szybko i wprowadza pojęcie "chaosu" do muzyki hardcore. To jest nadzwyczaj szorstka muzyka. Szorstka jak papier ścierny, gdzie partie wokalne są krzyczane tuż przy fizycznej granicy wytrzymałości strun głosowych. Gitary są niewyobrażalnie zniekształcone do tego stopnia, że trudno rozpoznać grane nuty czy akordy - chociaż często gitarzyści nie używają żadnych nut, robią dużo hałasu, uderzają w gitary, piszczą ogłuszającymi sprzężeniami zwrotnymi, zalewają strumieniami dysonansu. Linia basu również jest bardzo spaczona w porównaniu do prostego emo.
Czasami zdarzało się, że na koncercie trudno było rozpoznać utwory. Dlatego zespoły skłaniały się ku większej widowiskowości koncertów. Na przykład Antioch Arrow uderzali wszystko co było na scenie, brzmieli wtedy jak olbrzymia maszyna do mieszania. Po każdym utworze musieli przestrajać każdą strunę. Widowiskową częścią ich koncertu było nokautowanie swoje sprzętu. Właśnie ze względu na małą wytrzymałość sprzętu muzycznego ich koncerty były krótkie.
Wszystko co zostało napisane wcześniej o emo, o nagraniach, koncertach, itd. znajduje zastosowanie również do hardcore emo.
- Post-Emo -
Zespoły: Sunny Day Real Estate, Christie Front Drive, Promise Ring, Mineral, Jets To Brazil, Boys Life, Sideshow, Get-Up Kids, Braid, Cap'n Jazz, Joan of Arc, itp.
Na początku małe sprostowanie. Często zdarza się, że ktoś kto jest sxe lub hardcore i lubi również łagodniejsze dźwięki (bądź ich nie lubi) klasyfikuje powyższe zespoły jako emo. Stąd bierze się wiele nieporozumień.
Fala tych zespołów zaczęła się na zachodnim wybrzeżu skoncentrowana wokół Kolorado i Seattle. Potem eksplodowała na cały środkowy zachód, a dalej aż do Nowego Jorku.
Muzycznie zespoły te zmierzają ku dużej ilości głośnych interakcji z miękkimi, łagodnymi riffami. Partie wokalne są łagodne pozbawione właściwie krzyku, wrzasku czy szorstkości. Szczególnie ujawnia sie fascynacja partiami wokalnymi śpiewanymi chłopięcym głosem. Jest tu dużo atrakcyjnych gitarowych riffów wyrażających szczęście lub melancholię. Mnóstwo jest przepięknych motywów opierających się rozłożonych akordach z okolicznościowym akordem oktawowym.
Zespołem, który dokonał przełomu był Sunny Day Real Estate. Przyniósł on światu nową estetykę - połączenie post-hardcore'a z emocore'm, a wszystko to podane w indie rockowym brzmieniu. Od tego momentu zespół stał się źródłem inspiracji dla setek młodych zespołów.
Zaczęły wręcz powstawać ich klony. Zespoły te czerpały z dokonań SDRE bardziej bezwstydnie niż nieco wcześniej czerpano z dokonań Fugazi czy Quicksand. Powstanie tego nurtu dla niektórych jest końcem emo, a dla niektórych dopiero początkiem.
Ważne wydawnictwa:
Christie Front Drive - both LP/CDs [Caulfield Records] To oni zapoczątkowali falę "midwest emo" na długo zanim emo zaczęło przejmować wpływy z indie rocka.
Boy's Life - Departures and Landfalls LP/CD [Crank! Records] To wydawnictwo jest dobrym podsumowaniem całego "midwest emo". Dojrzałe dźwieki niosą ulgę słuchaczowi. Są ciche, łagodne, miejscami z bardzo intensywnymi momentami. Muzyka wiernie oddaje obraz amerykańskiej prowincji i jej klimat.
Boy's Life/Christie Front Drive split 10"/CD [Crank! Records] Emo środkowego zachodu w pełni. Piękno, nastrój, klimat x2
The Promise Ring - 30 Degrees Everywhere LP/CD i "Horse Latitude" EP [Jade Tree Records] Lo-fi rock (surowy brzmieniowo) z mnóstwem popowych zagrywek torował drogę najbardziej słodkiej odmianie emo. Wszyscy wywodzili się ze sceny hardcore, jednak po ukazaniu się tego materiału zostali przekreśleni przez wielu z tego kręgu. Ich pozostałe wydawnictwa są już maksymalnie wypieszczone a ich muzyka staje się "kulawym" popem.
Evergreen - 7" i 12" (Ten z SoCal, nie z Louisville) Dynamiczne piosenki, partiami wokalnymi słodko szeptanymi do ucha.
Sunny Day Real Estate - "Diary" i "różowy album" LP/CDs [Sub-Pop]. Alternatywny rock przełożony na język hardcore'owy. Mnóstwo rozłożonych akordów, niesamowite melodie. Raczej unikajcie późniejszych dokonań.
Elliot - U.S. Songs LP/CD [Revelation]. Obecnie za sprawą "False Cathedrals" jeden z lepszych zespołów na scenie niezależnej. Na tej płycie prezentują się jako jeden z lepszych klonów SDRE.
Mineral - "The Power of Failing" i "End Srenanding" LP/CD [Crank!] Wielu uważa ich za kolejny klon SDRE. Tworzyli oni muzykę prostszą, ale zniewalającą i urzekającą.
V/A "Don't Forget To Breathe" LP/CD [Crank!] Cudowny sampler będący przekrojem przez ten nurt.
Post-Emo hardcore ?
Styl emo (wymieniony powyżej) zaczął umierać od roku 1995, kiedy nowe emozespoły przestawały powstawać, a stare rozpadały się. Scena emo od tego momentu obrała wiele kierunków. Jednym z nich jest ultra mocna, ultra szybka ściana dźwięków łącząca elementy grindcore'a i chaotycznego, apokaliptycznego stylu Neurosis z krzyczącym wokalem: Jenny Piccolo, Union of Uranus, One Eyed God Prophesy, Makara, Living War Room, Orchid, Usurp Synapse, itd. Z czasem do opisu takiej muzyki zaczęto używać nazwy "emo violence".
Innym trendem było eksplorowanie analogowych syntezatorów i brzmienia mod/goth/new wave. Post-emo rock? hmmm..Na myśl przychodzą dokonania takich zespołów jak Das Audience, VSS, Slaves, Young Destroyers, Crimson Curse, itd. Kierunek początkowo szczególnie rozwinął się w Californi. Póżniej styl ten poszedł dalej stronę garażowego rock'n'rolla.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin